Archiwum wrzesień 2003


wrz 27 2003 I pamiętać, że akcent na DA co by się...
Komentarze: 3

Mysza wredna, mysza zła, mysza hasło zakłaDA!:oP

ani-mru-mru : :
wrz 27 2003 Ale...mmmmm....te naleśniki z męskim brakiem...
Komentarze: 2

Po tym jak z  Jego nudów chciałam wynaleźć Mu niecierpiące zwłoki zajęcie niezmiernie pożyteczne, wybuchnął perlistym śmiechem i wziął mnie za szczwanego lisa. Zaproponowałam:

-Może by tak półkę jakąś zgrabną zmajstrować- potem pomyślałam dopiero po co babci kolejna półka i gdzie ją sobie powiesi. A swoją drogą takie myślenie po, doprowadza mnie samą do szału i mam ochotę na dziadkową metodę pod tytułem 'przynieś stołek, przynieś pas i się połóż' po czym moje pierwsze grzeczne 'ja', złoiło by skórę drugiemu, nieposkromionemu od paplania trzy po trzy.

-Będę walił Ci młotkiem nad głową, a zapewniam, że "kuć, wkuwać, zakuwać" to powiedzenia jedynie metaforyczne i wiadomości z HL-u od tego nie przybywa- zaznaczyć bowiem trzeba, ze było to w trakcie moich przygotowań do ostatecznego starcia.

Postanowiłam sięgnąc do spraw bardziej oczywistych, priorytetowych i powołać się na aksjomaty.

-To podlej babci kwiatki- wszyscy i wszędzie wiedzą bowiem, że woda płynem życiodajnym,  a żadne stworzenie na tym padole bez niej prawa bytu nie ma.

Popatrzył na mnie spode łba i z niedowierzaniem właściwie, po czym powiedział, iż nie wie czy się zorientowałam, ale dopiero co odstawił butelkę z wodą w kąt. I specjalnie stosuję tu mowę zależną, żeby wypowiedź Jego, czytającym nie rzuciła się od razu w oczy, a ja abym na idiotkę totalną nie wyszła.Dodać jeszcze trzeba, że najważniejszą rzeczą, jaką babcia przywiozła dziś z Włoch, są kwiatki. To taki dopisek kilka dni po zdarzeniu, świadczący o mojej znajomości babcinych gustów i o tym, że moja prośba o podlanie tych starych była na prawdę trafna. Zresztą każda sąsiadka, żona sąsiada, jego córka, pies i rybki, a nawet babciny żółw o tym wie, że wyżej wymieniona z kwiatkami to nawet rozmawia.

Naprawę skrzypiącego łóżka też zaproponowałam, ale w odpowiedzi usłyszałam, że to raczej całe łóżko trza by było wymieniać.No tak. A że byłam już przy łóżku, to naturalną sprawą było, że za chwilę delikatnie wymsknęło mi się:

-To zróbmy babci prawnuczka.

I nie wiedzieć czemu, ale ten pomysł tez się mu nie spodobał. Wybredni Ci mężczyźni.

ani-mru-mru : :
wrz 26 2003 Pięknie jest.
Komentarze: 0

- Niestety nie zdążyłem sprawdzić Pani pracy. Proszę spojrzeć tylko na tę stertę. A do tego jestem w trakcie pisania recenzji pracy doktorskiej. Nie mam czasu. Proszę przyjść w przyszłym tygodniu- prof. P. w tym swoim charakterystycznym zamieszaniu, a ja stanęłam w drzwiach i zamykając je za sobą wybuchnęłam gromkim śmiechem. Scenariusz  powtarzał się  kilkanaście razy, a usłyszeli go wszyscy z grupy szóstej... no może...Bo był wyjątek.A różnica  wcale nie tylko w zmianie formy żeńskiej na męską, ale też całościowo, bo pewien Ktoś wyszedł z gabinetu wcale nie z sarkastycznym śmiechem na twarzy, ale z piątką w indeksie.Od zawsze wiedziałam, że prof. P. woli chłopców.

I nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie te kilka kartek kserowanego tekstu z przedmiotami opcyjnymi, które coraz mocniej zaczynałam miętolić w ręku.Konwersatoria: Wstęp do filologii słowiańskiej- niezła podstawa do gramatyki historycznej i staro-cerkiewno-słowiańskiego; Obraz świata w mitologii kultur tradycyjnych; Romantyczna baśń i fantastyka; Bajka, ballada, baśń, nowela, sonet w literaturze polskiej XIX w. i przełomu XIX i XX wieku; Teatr Dalekiego Wschodu; Myślenie w ujęciu psychostymulującym'Literatura popularna i kultura masowa; Logopedia;Zmienność gatunków dramatycznych- od tragedii antycznej do scenariusza teatralnego. I dwa wykłady: Myślenie w ujęciu psychostymulacyjnym; Wyobraźnia i magia w literaturze dawnej.

Różnią się ilością lektur obowiązkowych, godzinami zajęć, stopniem tolerancyjności prowadzących i ogólnie trudnością. A mają to do siebie, że kto pierwszy ten lepszy. Dzięki skłonnościom takim i owakim niejakiego prof. P. i tym, że ten ostatni, nie jak każdy pracownik naukowy ma sześć tygodni urlopu, ale niemal jak student, całe trzy miesiące, zostaną nam same ochłapy o nieludzkich godzinach. Ale kto by sie tym martwił. Bo nic to, że indeksy trzeba zdać już do dziekanatu, a opcje wybiera się 1, 2, 3 czyli środa, czwartek, piątek. Kto by się tym przejmował.

Żeby tego było mało, salę Nehringa remontują i przenoszą tam bibliotekę, a że student nogi ma zdrowe to może łazić na wykłady do Balzaca, do głównego gmachu Uniwersytetu, żeby potem na Nankiera wracać na ćwiczenia. No ale kto by się tym przejmował...Już mi się te studia przestają podobać.

ani-mru-mru : :
wrz 23 2003 No to bry:)
Komentarze: 7

Na trafną uwagę szanownej mamusi pani doktorantki, niegdysiejszej studentki doktora C. i komentarz samego C. że chłód murów charakterystyczny dla przedwojennych, kościelnych, więziennych budynków, dodałam "i uniwersyteckich', a potem usłyszałam tylko, że się mylę, bo na uniwersytecie atmosfera iście gorąca, jak słońce na hawajach. I faktycznie gorące poty jakieś, tąpnięcia serca, coraz potężniejsze, drżąca ręka nad białą kartką i oczy ślepo wpatrzone w dwa pytania. Słowem CośCzegoNieŻyczeNikomuAcoSięPokornieZwieEgzaminZhistoriiLiteratury. Dziękować Bogu powinnam, że panią K. spotkałam w bibliotece już po wszystkim, a jej srogość, której źródło tkwi w czymś, czego do tej pory scharakteryzować nie potrafię, nie była mi straszna. Kobieta z klasą- po prostu. Takie są najgorsze.Aha, poty, serce, ręka, wzrok i ...nogi przystosowane już do natychmiastowego schrzaniania z miejsca wypadków, a dokładnie sztuk sześć w tym tylko moje dwie, a pozostałe cztery rozdzielone po równo pomiędzy współcierpiących. Tylko, że ich uspokoiły się, gdy dr C. wyszedł z gabinetu, w którym tkwiłam juz od jakiejś pół godziny i oznajmił, że w związku z natłokiem spraw może ich przyjąć, ale w piątek.Pani mamusia doktorantki usadowiła wygodnie tyłek w kącie sali i nie powiem, zeby mi się to uśmiechało. Jeszcze jedna para uszu do wysłuchiwania moich wywodów, kórych stopień erudycji zależał od dobrego dnia mojej lewej ręki, którą przyszło mi losować pytania. Szczęście miała pani w kącie, ze na duży stopień nasycenia wypowiedzi infantylizmem narażona nie została, bo i pytania na pasku papiero okazały sie byc tymi w dziesiątkę.Sprawy nie posunęły się daleko, bo wlazłam w bohemizmy w Bogurodzicy i mnie zastopowano z zaliczeniem w indeksie. Oby więcej takich.

Aha. I dzień dobry. Wróciłam do życia, czy się to komuś podoba, czy nie.

ani-mru-mru : :
wrz 14 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Ufff :)

ani-mru-mru : :