Jak to Mysza z Przechodniem całkiem nieprzypadkowym...
Komentarze: 8
Reklama pieluch dla dzieci i wcale nie tych od rzadkiej kupki, ale tych z woreczkami gratis. Przy ujęciu kilkuletniego chłopca ze smacznie wywalonym na wierzch jęzorem, szturcham A. i mówię:
- Też chcę takiego ancymonka małego:)- i spokojnie czekam na reakcję, która zazwyczaj wygląda tak: wybałuszone oczy, chwilowa cisza, po czym głośne 'Cooo?'
- Hmmm... i takiego rozrabiakę chcesz, co to wszystkim jęzora wystawia?- ocho! coś innego...
- Właśnie takiego rozrabiakę. Moja mama zawsze powtarzała, że dziecko to wręcz musi być żywe. Nie tak jak ja, że się bałam sama do piaskownicy wejść, albo kurczowo trzymałam maminej spódnicy nawet w ubikacji. I żadnego bezstresowego wychowania. Klapaka na tyłek od czasu do czasu dostać wręcz powinien, tak nawet w razie gdyby chciał coś przeskrobać...
- A kto będzie tym od dawania tych klapaków?
- No tatuś, rzecz jasna. Mamusia tylko będzie decydować kiedy i za co, a tatuś będzie od czar....
- A tatuś będzie od czarnej roboty, jak to na tatusia przystało- przerwał mi w pół słowa, a po chwili dodaje...
-Hmmm... a to ja robię wtedy tak: 'Bąbel chodź no tu. Bąbel ja Ci mówię, że żeby mi to było ostatni raz. Mama kazała mi klapaka ci sprzedać, ale widzisz...synuś tatusia jesteś...to zrobimy tak...ja uderzę w stół, a Ty krzycz! Tylko równo!'
-Cooo?- no takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam...
- No tak...a Bąbel potem przychodzi i mówi :' Mamuś, tata nic nie kazał mówić, ale wiesz, że to nie w pupę tylko w stół było!:)
A mówią o jakiejś solidarności jajników podobno...:)
BTW: Teraz mogę już czytać na bieżąco:o) Wiesz, o co chodzi:o) Trzymaj się:o)
Dodaj komentarz