Archiwum 02 października 2003


paź 02 2003 Migawki jakby nieposkładane...
Komentarze: 3

O wrocławskim Misiu pisac, to tak jak pisac o nanostrukturach komplementarnych, które nie obchodza nikogo. A nie obchodzi nikogo Miś, bo kazdy szanujacy sie student zna go na wylot i nie jeden raz podczas uczelnianiej kariery posmakowal nalesników z lesnymi owocami zlozone we czworo. Pierwsze kolejki pojawily sie juz okolo godziny jedenastej, gdy dzielnie czlapalam do obdrapanej sali Balzera w gmachu glównym Uniwersytetu. Widok skontrastowany z przepychem wystroju baru studentów prawa w ich nowym budynku, który jest wprost proporcjonalny w swojej wartosci do wysokosci lapówek wreczanych wykladowcom i prowadzacym juz podczas egzaminów wstepnych. Tak samo jak Balzer skontrastowany z pierwsza lepsza kanciapa dla pan sprzatajacych na tymze wydziale. Aula Leopoldina, która znajduje sie pietro pod Balzerem jakos dziwnie kontrastuje z tym syfem, obskurantyzmem, przedwojennymi lawkami, brakiem naglosnienia, kurzem i pylem unoszacym sie w powietrzu dzieki pracowitym panom z ekipy budowlanej. Tak to gmach glówny gosci studentów polonistyki w czasie gdy na Nankiera trwaja prace remontowe.Grunt, ze Frau Rektorin któregos z niemieskich Uniwersytetow, wypowiada sie o naszym Uniwersytecie 'Breslau' jako o jednym z najlepszych w Polsce. Chyba tylko dlatego, ze jako pierwsi wprowadzilismy do systemu nauczania punkty ECTS oraz ograniczylismy liczbe godzin przedmiotów historyczno literackich...A od Breslaua odzwyczaic sie wciaz nie moga, w szczególnosci przesiedlency niemieccy, którzy strasznie panosza sie nie tylko po Uniwersytecie, ale po calym Wroclawiu...Miodek nie omieszkal wtracic odrobiny prywatnosci w poczatkowa faze wykladu, tym razem byly to wspominki Jego wykladu, jako studenta jeszcze, z historii filozofii w tymze obskuranckim Balzerze. Dopiero wówczas ze spokojnym sumieniem mógl przejsc do omawiania co lepszych fragmentów korespondencji nadsylanej przez widzów Olczyzny- Polszczyzny do redakcji telewizji. I nasluchalismy sie nieboraki o wojnie domowej w Lodzi, kiedy to siostra podczas rodzinnego uroczystego obiadu zwrócila sie do brata: ' Milo Cie widziec Zdzisku', uzywajac tym samym formy wolacza, na co brat oburzony powiedzial:" Nie Zdzisku, a Zdzisiek'. Rozpetala sie awantura, a siostra wczesniejsze plany pozostania w goscinie okolo tygodnia zmienila nieco, bo walizki spakowala po dniach trzech, odwzajemniajac podobno uscisk dloni w progu, skruszonego brata...ale bylo juz za pózno. O tablicy na budynku glównym Politechniki wspomniec bylo trzeba,jakoze wladze uczelni tocza glosny spór o to, czy aby nie zamiescic na niej napisu:'Politechnika wroclawska we Wroclawiu'. Swiat sie wali...

Pan filozof, metr pięćdziesiat w kapeluszu z podziwu nad grą słów nie umiał wyjść,a  do cna pochłonęła go sądowa batalia o reklamowe hasło pewnej firmy produkującej piwo:' Żywcem nas nie weźmiecie'. Sprawy z pewnością strona oskarżycielska piwa Żywiec nie wygra, bo firma reklamująca swój prodkt a powołująca się na produkt konkurencyjny, niby ośmieszając go, musiałaby użyć formy:'Żywiecem nas nie weźmiecie'. Pan filozof natykając się w swoim wystąpieniu na wyrazy takie jak 'perwersja' czy 'retoryka' za każdym razem zadumawszy się głęboko, czego przejawem było błagalne wlepianie oczu w sufit, mówił:' Ależ to byłoby piekne imię dla dziewczynki'.A co do dziewczęcych imion, to jedno na długo negatywnie od wczoraj wbiło mi się w pamięć,a  to zasługa pani teoretyk literatury:' Michał Głowiński w swoim artykule pisze niezmiernie ciekawe. PRAWDA, PANI AMELIO? Przecież miała Pani okazję poznać pana Głowińskiego na olimpiadzie polonistycznej, PRAWDA,PANI AMELIO?' 'A czy czytał ktoś artykuły Tarnogórskiego? PANI AMELIO, CZYTAŁA PANI? ...

* W grupie szóstej czuję się beznadziejnie obco. Jakbym widziała ich pierwszy raz na oczy, a i oni mnie. Nie wykluczam, że to domena pierwszego dnia zajęć i symptom powakacyjnych powrotów,a  przynajmniej chciałabym aby tak było. I wciąż dręczy mnie myśl, że K. mieszka z A. Mówię:'Wyobraź sobie, jakbym to ja mieszkała z Twoim kolegą z grupy drzwi w dzwi, mijała go codziennie na korytarzu, w łazience, w kuchni...Mam wrażenie, że to K. jest bliżej Ciebie niż jestem ja. I mam wrażenie, że Ona pierwsza dowiaduje się o tym co się u Ciebie dzieje, a ja nie mogę porozmawiać, wtedy gdy tylko tego zapragnę w ciągu dnia...A rano widzę się z K. na uczelni, Ona milczy jak zaklęta, a moja wyobraźnia szaleje. Niedługo to od Niej będę dowiadywać się, co u Ciebie w pracy, jak sobie radzisz i jak Ci jest' Sytuacja absurdalna.Wlazła z butami w intymną naszą codzienność...

* Poza tym to za mało się uśmiecham i niech mnie ktoś za to kopnie w tyłek.

:)

dyg

ani-mru-mru : :