Archiwum wrzesień 2003, strona 1


wrz 14 2003 Krzyczeć, tłuc po głowie, wiadrem wody,...
Komentarze: 1

Bo ja mam prośbę, taką malutką jedną...Niech mnie ktoś jutro o siódmej obudzi, bo ruski budzik na talerzu usadowiony wraz z łyżką i widelcem pięć metrów od łóżka, żeby zwlec się z niego by urządzenie ujarzmić, już nie pomaga.

ani-mru-mru : :
wrz 13 2003 Na tapczanie...
Komentarze: 3

Tarabany dwa wylegują się nocą ciemną na sofie ( w stylu na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały...całe pół godziny odkąd wyściubił nos znad ...eh...), jedno wtulone w to drugie, to drugie w to pierwsze. Jakoże Bruce Lee jak na mój gust ma za chude nogi, jest za niski, i ma skośne oczy pod niewłaściwym kątem, w ramach protestu przeciw OglądaniaBzdetów'Haadziaa' odwracam głowę i udaję, że śpię. Po minutach kilku taraban, ten starsiejszy, orientuje się, że przestałam śledzić tak bardzo interesującą akcję filmu, dlatego szeptem do ucha sprawdza stan moich myśli,w sensie czy jeszcze na tym świecie, czy już gdzieś tam daleko. Śmieję się pod nosem bo takie chuchanie w samo ucho wywołuje u mnie napad gilgotów wszystkich i wszelkich:), po czym zaczynają się pertraktacje:

- Mysza chyba śpi...A jak Ona śpi to Ona nic na to jak ja ją leciutko rozbiorę, no bo jak to w ubraniu spać i przetransportuję pod kołdrą- cwaniak no, myślę sobie. Facet to zawsze znajdzie dobrą okazję choć ku temu by odsłonić mały kawałeczek tego, czy owego, a jak się protestuje (o ile się protestuje:P), to jeszcze szkubaniec odwoła się do obyczaju:'no bo jak to tak w ubraniu'. Nic to. 'Śpię'dalej.

- Hmmm... a może tak nie dokońca...coś tam zostawię oczywiście. Jeszcze nie wiem co, ale coś na pewno...- ładne kwiatki, mój los zdaje się, przesądzony. Śmieję się coraz wyraźniej, to szeptanie w ucho mnie wykończy...

- To zaczynamy....Ale zaraz zaraz...gdzie ten zamek od swetra- zaznaczyć trzeba, że leżę na brzuchu, jak zawsze i wszędzie zresztą. Taki dziwny i nie do wyleczenia nawyk. Jak spać to na brzuchu. Zadanie zatem zdaje się być trudniejsze niż by się z początku wydawało. I czuję jakąś tam rękę gdzieś tam, jakieś odgłosy usilnego szukania owego zamczyska :oP a po chwili..

- Eh...to chyba się nie uda. Zapakowana dokładnie- ze smutkiem w głosie.

Na to ja, z jeszcze większym. Z oburzeniem wręcz:

-No jak to??

:P

Wiecie co, Panowie drodzy, ja sobie tak myślę, że jak baba mówi NIE, to i tak w większości wypadków* znaczy TAK:)

* pod uwagę należy brac okoliczności, rzecz jasna:P

ani-mru-mru : :
wrz 12 2003 I nie ruszać mnie proszę.
Komentarze: 2

Czasem to poprostu mam ochotę pierdyknąć w łeb jednemu czy drugiemu zazdrosnemu zarozumialcowi albo wprost pod zadarty nos, według którego te piątki mam za grzebanie palcem w dupie, tymi 2767-ma stronami tekstu z historii literatury(obliczone przed momentem co do jednej strony, żeby nie było, ze sypię cyframi z rękawa), które ostatnimi czasy tłukłam do mózgownicy codziennie do około 5 rano. Bo ja uprzejmie informuję, że nikomu w jego stan intelektualny sie nie wtrącam i proszę uprzejmie o zastosowanie tego samego wobec mnie. Wystarczy, że od tygodnia chodzę nieprzytomna na hektolitrach kawy i jak mi ktoś powie, że się opierdzielam, a studia humanistyczne to lanie wody i bujna wyobraźnia, albo znajomość ortografii ( bo jak jesteś z filologii...to nie możesz zbyć człowiekiem) to uroczyście wręczę tomiszcza i dam dwa dni na przełożenie z polskiego na nasz, a potem pięć na przyswojenie materiału i urządzę egzamin. Mądrzy i najlepsi się znaleźli, a jak się zapytam o Karola Mikołaja Juniewicza i styl jowialnej perswazji, to się pytają kto to był. Polacy. Nie ma mnie. Idę.

ani-mru-mru : :
wrz 08 2003 Jak to Mysza z Przechodniem całkiem nieprzypadkowym...
Komentarze: 8

Reklama pieluch dla dzieci i wcale nie tych od rzadkiej kupki, ale tych z woreczkami gratis. Przy ujęciu kilkuletniego chłopca ze smacznie wywalonym na wierzch jęzorem, szturcham A. i mówię:

- Też chcę takiego ancymonka małego:)- i spokojnie czekam na reakcję, która zazwyczaj wygląda tak: wybałuszone oczy, chwilowa cisza, po czym głośne 'Cooo?'

- Hmmm... i takiego rozrabiakę chcesz, co to wszystkim jęzora wystawia?- ocho! coś innego...

- Właśnie takiego rozrabiakę. Moja mama zawsze powtarzała, że dziecko to wręcz musi być żywe. Nie tak jak ja, że się bałam sama do piaskownicy wejść, albo kurczowo trzymałam maminej spódnicy nawet w ubikacji. I żadnego bezstresowego wychowania. Klapaka na tyłek od czasu do czasu dostać wręcz powinien, tak nawet w razie gdyby chciał coś przeskrobać...

- A kto będzie tym od dawania tych klapaków?

- No tatuś, rzecz jasna. Mamusia tylko będzie decydować kiedy i za co, a tatuś będzie od czar....

- A tatuś będzie od czarnej roboty, jak to na tatusia przystało- przerwał mi w pół słowa, a po chwili dodaje...

-Hmmm... a to ja robię wtedy tak: 'Bąbel chodź no tu. Bąbel ja Ci mówię, że żeby  mi to było ostatni raz. Mama kazała mi klapaka ci sprzedać, ale widzisz...synuś tatusia jesteś...to zrobimy tak...ja uderzę w stół, a Ty krzycz! Tylko równo!'

-Cooo?- no takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam...

- No tak...a Bąbel potem przychodzi i mówi :' Mamuś, tata nic nie kazał mówić, ale wiesz, że to nie w pupę tylko w stół było!:)

 

A mówią o jakiejś solidarności jajników podobno...:)

 

ani-mru-mru : :
wrz 07 2003 O la Boga.
Komentarze: 7

Kobity sobie sztuczne sutki pod obcisłą małą czarną instalują, kawałki plastiku wypiłowanego na zgrabne prostokąty na paznokcie, a raczej zamiast nich przyklejają, albo kępki plastikowych rzęs mocują tam gdzie naturalnych brak,psy zimą w niebieskich wełnianych pantalonach na spacerki chodzą, a króliki na smyczy, z komórki na stacjonarny można wysłać głosowego sms-a i nikogo już nie zdziwi, gdy podnosząc słuchawkę usłyszy automatyczny głos : 'Mamusiu będę dziś na obiedzie', z włosów do lini podbródka w jeden wieczór można mieć takie za tyłek, uczeń nauczycielowi angielskiego może wsadzić na głowę kubeł ze śmieciami, a twarz wytrzeć brudną gąbką od tablicy, ksiądz może być tatą, dziadkiem i pradziadkiem a syn dom ojca może ogrodzić czterometrowym murem zostawiając ojca w środku, można mieć oczy niebieskie, brązowe zielone lub w ciapki, albo według gustu w serduszka, kawiatki i panterkę, można mieć tatę, a mamę z wąsami...albo mamę, a tatę w szpilkach i można urodzić się z kilka kropel czegoś w szklanym podłużnym naczyniu, z von Kramstem pogadać można. Ja wam mówię, ten świat już zwariował.

ani-mru-mru : :