Archiwum 04 września 2003


wrz 04 2003 Mówisz i masz:)
Komentarze: 4

Na pytanie odnośnie kwesti 'oko w oko' z baronem  odpowiadam: oczy von Kramsta z pewnością nie są urocze, Fifi, no bo biorąc pod uwagę że przeleżał już kilkadziesiąt lat w zbiorowej zmurszałej mogile i że robale to stwory żarłoczne, uroczymi być nie mogą . O tym, że nie dane mi było podziwiać ich uroku najlepiej świadczy moje nadal bijące serce, włosy w całkowitym sładzie i ładzie, a nie dęba, nie poobgryzane paznokcie, wręcz odwrotnie, bo przydługie i niezdarty głos od "ratunku!". Na zawał niechybnie bym zeszła budząc się rano z panem w kapeluszu przed oczami, ale nie powiem...ciary na plecach mam, jak tylko firanka mocniej się ruszy. A swoją drogą to oni von Kramsta sami tam chcieli i nie mówię tylko o fakcie wywoływania go różnymi sposobami, ale...ja wam mówię...oni sobie zasłużyli...:)Dnia pewnego, a właściwie to już nocy wysłali 'przyszłego spadkobiercę majątku' (pozwólcie, ze imienia nie będę wymieniać, bo swego czasu zalazł mi solidnie za skórę) do zameczku, czyli dawnej siedziby służby, pod pretekstem jakimś. Szczegółów nie pamiętam, w każdym razie wpomnieć trzeba, że budynek znajduje się w głębi lasu, kawałek drogi od stajni i mieszkania właścicieli. Chciał nie chciał poszedł, ale ku zdziwieniu wszystkich, pojawił się spowrotem po pięciu minutach, z jęzorem do pasa, miną nie tęgą, strachem w oczach, cały roztrzęsiony. Wydukał coś o jakiejś ponoć przestrasznej postaci w białym prześcieradle,przerażająco święcących oczach, która przebiegła mu drogę w lesie, wydobywając jakieś nieartykułowane głośne dźwięki, krzyki, piski. Chciał nie chciał, jak wziął nogi za pas,  to ni mniej nie więcej tylko bezsprzecznie rekord w sprincie pobił. Po jakimś czasie, gdy w miarę już doszedł do siebie, zaczął zbierać myśli i fakty i doszedł do jednego zaskakującego wniosku : buty tej niewyobrażalnie upiorzastej istoty były wręcz łudząco podobne do butów jego ojca, którego w danym momencie w domu nie było.

A no bo żartów się komuś zachciało, albo duchów właśnie może i chłopaka o zawał serca niemal co przysporzyli:) Ja Wam mówię. Kramst nie mógł już znieść tego naśmiewania się z nieziemskich istot, takich jak on. To sobie rzekł razu pewnego :"Chcecie, to macie":)  

ani-mru-mru : :