Komentarze: 2
Czasem to poprostu mam ochotę pierdyknąć w łeb jednemu czy drugiemu zazdrosnemu zarozumialcowi albo wprost pod zadarty nos, według którego te piątki mam za grzebanie palcem w dupie, tymi 2767-ma stronami tekstu z historii literatury(obliczone przed momentem co do jednej strony, żeby nie było, ze sypię cyframi z rękawa), które ostatnimi czasy tłukłam do mózgownicy codziennie do około 5 rano. Bo ja uprzejmie informuję, że nikomu w jego stan intelektualny sie nie wtrącam i proszę uprzejmie o zastosowanie tego samego wobec mnie. Wystarczy, że od tygodnia chodzę nieprzytomna na hektolitrach kawy i jak mi ktoś powie, że się opierdzielam, a studia humanistyczne to lanie wody i bujna wyobraźnia, albo znajomość ortografii ( bo jak jesteś z filologii...to nie możesz zbyć człowiekiem) to uroczyście wręczę tomiszcza i dam dwa dni na przełożenie z polskiego na nasz, a potem pięć na przyswojenie materiału i urządzę egzamin. Mądrzy i najlepsi się znaleźli, a jak się zapytam o Karola Mikołaja Juniewicza i styl jowialnej perswazji, to się pytają kto to był. Polacy. Nie ma mnie. Idę.