Komentarze: 3
*Rodzina powiększyła się o zadziorzastą zadziorę płci żeńskiej ( bo jak mi oznajmiono nie ma takiego dzyndzelka w miejscu odpowiednim pomiędzy nogami), koloru kota syjamskiego, kotem syjamskim wcale nie będąc. Ma osiem tygodni, brązowe oczy i uszy i jest wariatką do kwadratu, czego zresztą spodziewać się trudno po pupilce pani sklepowej, jej koleżanki, koleżanki koleżanki i jej dzieci. Właśnie uskutecznia samobójcze skoki z sofy na podłogę, a jeśli wziąć pod uwagę, że stosunek jej wzrostu do wysokości z której skacze jest mniej więcej taki jak mój wzrost do wysokości trzeciego piętra, któryś z kolei może okazać się skutecznym. Na nic moje ciągłe lamenty, prośby i pohukiwania wobec charakteru piekielnej indywidualistki. Leżenie godzinami do góry kołami w stylu Zuźki, to coś czego tygryski absolutnie zdzierżyć nie mogą.
*K. ulokowana w niebieskim pokoju, dokładnie naprzeciw A. i tak sie zastanawiam czy podstawianie mężczyźnie pod nos świeżego mięska nie skończy się posmakowaniem tego ostatniego, a tym samym odstawieniem mnie w kąt. W pozycji jednak jestem jeszcze nie do końca straconej, bo komisja w składzie On i Seniorka jednogłośnie postanowili, że K. jakaś szeroka gdzieś tam, za mała i w ogóle do kitu. Ja podobno to co innego ( no ba!niech mi ktoś powie, że nie! I niech tym ktosiem nie daj Bóg będzie ten gagatek! uduszę!) Mimo to jakoś mi nie w smak, że obca baba pod jednym dachem z mężczyzną mojego życia mieszka za trzy stówy miesięcznie, a ja to się nie doczekam pewnie do trzydziestki. No pewnie. Bo jak to dziś z K.,nomen omen stwierdziłyśmy, poloniści są po to by intelektualnie wspierać grono bezrobotnych.Tylko, ze w odróżnieniu ode mnie K. ma jeszcze nieco inne źródło dochodu. Inne, bo ja nie mam żadnego. A jak nie mam, to chcąc nie chcąc muszę zgadzać się, co by obca baba mieszkała z miłością mojego życia pod jednym dachem, mijała się z nim rano w kuchni przygotowując kawę, wieczorem w drzwiach łazienki i na wspólnych obiadkach u babci.
I w związku z tym całym pomieszkiwaniem , skazana zostałam na 'przyjaźń' z jakąś taką i nikt mnie o zdanie nie pytał, czy mam na to najmniejszą ochotę. Nigdy nie umiałam bliżej zaznajamiać się z kobietami, bo żadnej frajdy w tym nie ma, że się ślinią po policzkach na każde cześć i obrabiają pośladki każdego przechodzącego przed nimi faceta. Nie lubię tego i koniec. W ogóle kobiety są...takie jakieś skomplikowane....